Dramatyczne nagranie jak z filmu. Żaglowiec uderzył w słynny most w Nowym Jorku
To miała być symboliczna wizyta przyjaźni i pokoju w ramach podróży dookoła świata meksykańskiego żaglowca szkoleniowego Cuauhtémoc. Niestety jego pobyt w Nowym Jorku zakończył się tragicznie. W sobotni wieczór 18 maja okręt meksykańskiej marynarki wojennej uderzył w Brooklyn Bridge. Dwóch członków załogi zginęło, a 22 osoby odniosły obrażenia.

Do wypadku doszło około godziny 20:20 czasu lokalnego, kiedy potężny żaglowiec – mający prawie 91 m długości i 12 m szerokości – niespodziewanie zaczął płynąć rufą w stronę mostu Brooklińskiego. Mimo że jednostka miała opuścić miasto i wypłynąć na pełne morze, jej kurs nagle się zmienił. Według wstępnych ustaleń przyczyną mogła być awaria mechaniczna – prawdopodobnie statek stracił moc, a pilot stracił kontrolę nad jego sterownością.
Wideo z miejsca zdarzenia obiegły internet. Widać na nich, jak Cuauhtémoc uderza kolejno trzema masztami w przęsło mostu. Każdy z nich łamie się niczym zapałka pod naciskiem, podczas gdy załoganci uwięzieni wysoko w olinowaniu próbują utrzymać się na wysokości.
Niektórzy przez kilkanaście minut wiszą w uprzężach, czekając na ratunek. Świadkowie mówią o scenach jak z filmu katastroficznego – huku łamanych masztów, krzykach i całkowitym chaosie na pokładzie.
Więcej na Spider's Web:
Dwie ofiary śmiertelne, kilkanaście osób rannych
Na pokładzie znajdowało się aż 277 osób, w tym kadetki i kadeci akademii morskiej. To właśnie dla nich Cuauhtémoc pełni rolę pływającej klasy – rejs miał zakończyć cykl szkoleniowy, obejmujący 254 dni, 22 porty i 15 krajów.
Trasa rozpoczęła się 6 kwietnia w Acapulco, a do Nowego Jorku żaglowiec zawinął 13 maja. Przez kilka dni mieszkańcy i turyści mogli zwiedzać pokład – nikt jednak nie przewidział tak dramatycznego zakończenia wizyty.
Nowojorski burmistrz Eric Adams przekazał, że cztery osoby zostały poważnie ranne. Dwie z nich zmarły w szpitalu w nocy z soboty na niedzielę. Dziewiętnaście osób potrzebowało pomocy medycznej na miejscu. Mimo ogromu zniszczeń i grozy sytuacji nikt z uczestników ruchu drogowego na moście nie został ranny – co graniczy z cudem, biorąc pod uwagę, że przez Brooklyn Bridge przejeżdża codziennie ponad 100 tys. pojazdów i 32 tys. pieszych.
Cuauhtémoc – dumna tradycja meksykańskiej marynarki
Żaglowiec Cuauhtémoc to nie tylko pływająca szkoła, ale i ambasador Meksyku. W barwach marynarki wojennej pływa od 1982 r. i od tego czasu odwiedził niemal każdy kontynent. Jego najwyższy maszt mierzy blisko 49 m wysokości, a załoganci podczas rejsów wspinają się codziennie po olinowaniu, wykonując obowiązki wysoko nad pokładem.
W sobotę wieczorem te same liny i uprzęże uratowały życie wielu osobom – nikt nie wpadł do wody, mimo że statek osunął się na nabrzeże.
Jednostka jest przyozdobiona gigantyczną flagą Meksyku, a jej elegancka sylwetka regularnie pojawia się w portach świata. Jej obecność na East River miała być kolejnym akcentem dyplomatycznym – symbolem przyjaźni między narodami. Zamiast tego, międzynarodowe media obiegły zdjęcia pokładu w ruinie, złamanych masztów i dramatycznych akcji ratunkowych.
Co dalej? Trwa śledztwo
Władze Nowego Jorku wszczęły śledztwo w sprawie przyczyn incydentu. Wstępne doniesienia wskazują na problem z napędem i brak kontroli nad jednostką. W momencie kolizji obok Cuauhtémoca znajdował się holownik, ale nie zdołał on zapobiec zderzeniu z mostem. Żaglowiec został później powoli odholowany z powrotem w stronę przystani, mijając Manhattan Bridge.
Most Brookliński – symbol Nowego Jorku, oddany do użytku w 1883 r. – nie odniósł poważniejszych uszkodzeń. Po inspekcji został ponownie otwarty dla ruchu.
Świat patrzy na Nowy Jork i Meksyk
Meksykańska prezydentka Claudia Sheinbaum złożyła kondolencje rodzinom ofiar. Dramatyczne wydarzenia w Nowym Jorku odbiły się szerokim echem zarówno w mediach latynoamerykańskich, jak i amerykańskich. Trudno się dziwić – Cuauhtémoc jest znany i ceniony w wielu krajach, gdzie regularnie cumuje jako reprezentant meksykańskiej dumy narodowej.
Na razie nie wiadomo, czy żaglowiec będzie kontynuował swoją podróż do pozostałych 21 portów, czy zostanie odesłany do Meksyku. Jedno jest pewne – wydarzenia z sobotniego wieczoru na długo zapiszą się w historii nowojorskiego portu, a pamięć o załogantach, którzy zginęli podczas służby, pozostanie w sercach ich rodaków.